pozostawiały cię w spokoju; a tu owa mglista istota, która podobno i kawałka ciała uczciwego nie ma na sobie, dyabli wiedzą, czego od ciebie chce. Zresztą, kto wie, może ta pajęczyna istotnie zakochała się we mnie? Ci selenici mają uczucia tak samo pomieszane, jak rozum. A może téż selenitki same sobie wybierają mężów? Gdyby tak mnie, na stare lata ożeniono z jaką selenitką, mnie, com już na ziemi skwitował z ożenienia? No, taka Eterea niewieleby mnie kosztowała: wygląda tak, jak gdyby tylko żyła powietrzem, a trochę kwiatów na jéj toaletę dostałbym za byle co. Gdyby mi zbrzydła, rozwiałbym ją jedném tchnieniem na cztery wiatry.
Naraz jowialne usposobienie opuściło pana Brouczka. Spojrzał w górę i dostrzegł wielki, promienny sierp ziemi. Przypomniał sobie, jak nieraz, wracając do domu z piwiarni, w różowym humorze, lubił spoglądać na złoty, uśmiechający się księżyc, — jak jeszcze niedawno z Hradczan spoglądał na wspaniałą jego pełnię. W téj chwili straszna myśl przyszła mu do głowy. Zapamiętał jeden rozdział ze znanéj już nam książeczki, który opiewał, jak prawdopodobnie ziemia nasza wygląda obserwowana z księżyca. Było tam powiedziano, że doba księżycowa, od północy do północy, trwa ni mniéj ni więcéj, jak 29½ dni ziemskich, więc blizko cały miesiąc ziemski. Przez ten czas ziemia dla mieszkańców księżyca („jeśli oni istnieją“ — zauważył naiwny autor wymienionéj książki) przechodzi takież same cztery fazy, jakie ziemianie spostrzegają na księżycu. Gdy u selenitów jest północ, wówczas księżyc bywa niewidziany na ziemi, czyli jest w nowiu, — ale mieszkańcy
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/70
Ta strona została przepisana.