nikt ani grosza nie pożyczy. A bezwątpienia i z tych pieniędzy wydam tylko srebrną monetę; bo na cóżby im się przydały bilety bankowe? Kto wie, czy pieniądz austryacki posiada tu jaką wartość? Zresztą, nie wiem, czy umieją oni... no, to się rozumie!...
Zwrócił się nagle do Błękitnego:
— Powiedz mi pan, czy wy tu umiecie po niemiecku?
— Po niemiecku? Co to jest?
— Na miłego Boga, wy nie wiecie, co to jest język niemiecki? Nie, to niemożliwe! Kpisz chyba ze mnie?
— Aha! wy na ziemi mówicie bezwątpienia kilku językami. My tu tylko po czesku mówimy.
— Po czesku? Tylko po czesku? I nie wiecie wcale, że jest język niemiecki na świecie?
Pan Brouczek osłupiał; było to dla niego całkiem niezrozumiałe. Błękitny musiał mu tę informacyę nieprawdopodobną po raz wtóry powtórzyć.
— Otom się dostał do pięknego kraju! — wyrzekał biedny ziemianin. — Co mi to za czesi, co żadnego pojęcia o niemczyźnie nie mają! I nie wstydzą się wobec tego mówić o swém wykształceniu! Tak, więc teraz moje banknoty śmiało mogę rzucić, jak zegarek. Jeśli nie umieją po niemiecku, to témbardziéj po węgiersku! Miał słuszność rąkawicznik Klapzęb, piorunując „pod kogutem“ na posłów, że nie wymogli czeskich napisów na banknotach.
Ta wiadomość tak zainteresowała Brouczka, że zapytał znowu:
Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/79
Ta strona została przepisana.