Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/92

Ta strona została przepisana.

talerz, nim zdążysz ująć widelec w rękę; znamy się na tém!
— Odpocznijcie sobie tymczasem — ozwał się mecenas, — a mnie na chwilę pozwólcie odejść. Zadanie mecenasów trudne! Muszę być wszędzie, nie mam spoczynku. Właśnie przypomniałem sobie, że czeka na mnie teraz najprzedniejszy z moich malarzy, który maluje portret mój wielkości nadnaturalnéj, muszę więc odbyć posiedzenie. Potém muszę dać pewne wskazówki rzeźbiarzowi, modelującemu pomnik, którym za życia będę uczczony. Następnie chcę polecić jednemu artyście muzykowi, aby na odsłonięcie tego pomnika ułożył stosowną kantatę. Nakoniec w nocy właśnie przyszła mi na myśl znakomita treść do epopei, któréj opracowanie, póki jeszcze pamiętam, muszę powierzyć pierwszemu poecie memu, Słońcowitowi Obłocznemu. Wobec tak ważnego powodu nie waham się przerwać mu natchnienia; poczém namówię go także, aby ze mną pośpieszył do waszego towarzystwa. Za mały kwadransik zlecą się wszystkie słowiki moje na ucztę poranną.
— Ze słów mecenasa możesz wnioskować, że zajęcie w jego Świątyni sztuk pięknych ma i swe strony ujemne — mówił Błękitny po odejściu Czarolśniącego. — Jego artyści większą część czasu marnują na uczczenie szlachetnego mecenasa i na słuchanie jego rad. Skutkiem tego nie może zebrać dostatecznéj liczby poetów pierwszego i drugiego rzędu, a bierze z chęcią i ladajaką plewę. Wiedz, że nasza poezya księżycowa posiada stopnie hierarchiczne, ściśle odgraniczone, z których każdy ma swój specyalny tytuł i swoje przywileje.