Strona:PL Czech - Wycieczki pana Brouczka.djvu/97

Ta strona została przepisana.

potrzebne. Człowiek kamiennego nawet serca płakałby krwawemi łzami nad tą gościnnością księżycową.
Czytanie „Mglistości gwiazd“ było na szczęście przerwane wejściem nowéj osobistości, odzianéj w podobny strój jak i Obłoczny.
Czarolśniący zerwał się z miejsca, wołając:
— Dzień dzisiejszy obdarza mnie niezwykłém szczęściem. Przezacny, niezwykły gość wszedł pod strzechę moją!
Razem z Błękitnym pobiegli szybko naprzeciw przybyłego i upadli przed nim na kolana.
Pan Brouczek zbliżył się ku drzwiom z myślą, czyby nie było lepiéj wymknąć się cichaczem ze Świątyni sztuk do jakiéj restauracyi księżycowéj.
Jednakże w téj chwili właśnie mecenas zwrócił się do niego i, oglądając się z bojaźnią na Obłocznego, rzekł pocichu:
— Patrz, ziemianinie, to nasz arcymistrz, arcyksiążę poezyi, najpierwszy geniusz księżycowy: Wiatrobój Gwiaździsty.
Obłoczny również wstał, aby powitać swego kolegę. Wzajemne to powitanie obu poetów pierwszego stopnia było wielce rozczulające. Z wyrazem czci najwyższéj padli przed sobą na kolana, poczém, gdy jeden drugiego podniósł, zrazu odskoczyli od siebie i, rozkrzyżowawszy ramiona, rzucili się sobie w objęcia i tak się mocno ściskali, jakby się chcieli obaj zadusić. Następnie chwycili się za ręce, ściskając je konwulsyjnie, a patrząc sobie w oczy załzawione, kręcili głowami to w prawo, to w lewo.