Strona:PL Czechowicz - Opowieść o papierowej koronie.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

i żar bije od chorego. Drobna dłoń wsuwa się pod poduszkę i wyciąga stamtąd paczkę, wiązkę listów. Listy Maryli.
Lekkie kroki płyną do kominka, na którym czerwony żar pełznie po gasnących węglach. Przy tem świetle Diadumon przegląda listy i rzuca je po kolei w ogień... Giną słowa...
„Nie chcę niczego już od Ciebie... Smutna pogoda w mojem sercu“...
„... przyjdź w wieczór wigilijny, biały, biały od śniegu, na tę ulicę, co zwykle. Będę czekała, dobra i kochająca...“
„...przyjdzie wiosna dla mnie i dla ciebie, tylko mi nie bądź smutny...“
Giną słowa.
Małe dzikie serce nienewidzi swej rywalki. Chce mieć całe jego serce i całą jego miłość. Schyla się nad Henrykiem, całuje rozpalone usta i znika.

SCENA CZWARTA.
1.

Modlitwa skrzydlata mieszka w sercu króla. Patrzy na witraże franciszkańskie i zachwyca się. Tęcze barw świetlistych materjalizują się w postacie, linje i kwiaty. Krzaki cierniowe wybujały ponad święte głowy. Rajskie rozradowanie mieszka w kwiatach zamiast woni. Rajskie rozradowanie zamiast woni. Oczy tak są zasłonione, tak rozjaśnione światłem barw, że nie widzą ścian mrocznych ani stropu strzelistego.
Witraże jakby wisiały w ciemnej nicości — zjawy niebiańskie. Szczególnie dziwny jest ten z biedaczyną Chrystusowym. Promienieją blade dłonie, na których rubinowe stygmaty sączą krew...
Zapamiętał się król w zachwyceniu i marzy. Nie o czem innem marzy, ale o kwiatkach świętego Franciszka, o jego pięknych czynach i miłości, które tak kwitną tęczowo na witrażu.
Szczęście mieszka w wierze miłowania i przebaczenia.
Po promyku słonecznej jasności schodzi święty z onego witraża. I podnosi z kolan króla, prowadzi go ze sobą. Przeszli pusty kościół wzdłuż, ku organom idą. Na chórze wskazuje mu święty ławę i powiada:
... Siądź, jeśliś nie jest człowiek.
Nie siadł król, lecz patrzy w świętego zdumionemi oczyma.
... Spójrz w górę...
Spokojna dusza króla rozrywa się orkanami upojenia, pijana jest wiecznością. Ponad nim sam Bóg-Ojciec w przepychu potęgi.
... Zwlecz bogactwo szat twoich — mówi święty — padnij w proch przed Stwórcą i nie myśl nic. Niech się w pyle korzy twoja dusza, aby snadź myśl buntownicza nie wypełzła z mózgu twego.
Król, posłuszny słowom zdroju wiary i miłości, zrzuca aksamity i biel jedwabną. Zostaje nagi na chórze; tylko u przegubu lewej dłoni złoty łańcuch dzwoni i błyszczy.