tego. Gęś zerwała się na nogi i z nożem i widelcem w grzbiecie poczęła, chwiejąc się, iść ku patrzącej. — W tej chwili zgasła zapałka i dziewczynka ujrzała przed sobą jeno zimny gruby mur.
Zaświeciła trzecią zapałkę. Ujrzała się pod wspaniałem drzewkiem Bożego Narodzenia. Było jeszcze większe i piękniej przybrane od drzewka, jakie widziała przez szklane drzwi u bogatego kupca w sam wieczór wigilijny. Tysiączne świeczki błyszczały na zielonych gałąskach, a przecudne obrazki pociągały wzrok patrzącej. Wyciągnęła ku nim obie rączki... ale w tej chwili zapałka zgasła. Swieczki, zda się, uleciały w górę, coraz to wyżej się wznosząc i dziewczynka zobaczyła, że są to nie świeczki, ale gwiazdy na niebie. Jedna spadła, ciągnąc za sobą długą smugę.
— Ktoś umarł, — powiedziała sobie dziewczynka, bo zapamiętała, że zmarła już dawno babunia mówiła jej często:
Strona:PL Czerwony Kapturek i inne bajki.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.