pałacu, pytał każdego, kogo napotkał, czy słyszał co o słowiku, ale nadaremnie. Wrócił tedy do cesarza i oświadczył, że musi to być bajka, lub zmyślenie piszących książki.
— Wasza Cesarska Mość, — zowołał. — Uczeni piszą mnóstwo bzdur, a rzecz ta zalicza się do tak zwanej czarnej magji.
— Jakto? — spytał cesarz. — Wszakże książkę tę przysłał mi wielki cesarz Japonji. Przeto nie może być w niej bzdur. Chcę usłyszeć słowika! Musi się tu zjawić dziś wieczór! Obdarzyłem go swą najwyższą łaską. Jeśli nie przybędzie, cały dwór po wieczerzy poniesie karę deptania brzucha.
— Czing Pa! — zawołał dworzanin i zaczął znowu biegać ze schodów na schody, a wraz z nim połowa dworu, gdyż nikt nie miał ochoty dać się deptać po brzuchu. Pytano wszędzie o dziwnego słowika, którego znał świat cały, a tylko nikt z dworaków.
Strona:PL Czerwony Kapturek i inne bajki.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.