— Słowik cesarza Japonji, jest niczem w porównaniu ze słowikiem cesarza Chin.
— To coś niesłychanie pięknego! — powiedzieli wszyscy, a ten który przyniósł sztucznego słowika, otrzymał natychmiast tytuł cesarskiego honorowego dostawcy słowików.
— Muszą zaśpiewać razem! — zawołano. — Cóż to będzie za duet!
Śpiewali razem, ale poszło nieszczególnie, bo słowik żywy śpiewał po swojemu, a sztuczny wedle obrotu walców i kółek.
— To nie jest wina mojego słowika! — twierdził wynalazca-kapelmistrz. — Jest on nieomylny co do taktu i śpiewu wedle zasad mej własnej szkoły.
Teraz śpiewał już tylko sam sztuczny słowik. Uzyskał w śpiewie powodzenie równe żywemu, a przytem podobał się lepiej, gdyż połyskiwał od bransolet, łancuszków i szpilek drogocennych.
Trzydzieścitrzy razy śpiewał ten sam utwór bez znużenia. Słuchacze radziby
Strona:PL Czerwony Kapturek i inne bajki.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.