byli rozkoszować się dłużej jeszcze tą pieśnią, ale cesarz rozkazał, by i żywy słowik coś zanucił.
Obejrzano się za nim,... niestety znikł, uleciał przez otwarte okno ku zielonemu lasowi.
— Cóż to znaczy!? — zawołał cesarz rozgniewany, zaś dworzanie oburzali się na niewdzięcznego ptaka.
— To nic! — pocieszyli się rychło. — Mamy słowika lepszego.
Nakręcono go znowu i musiał powtórzyć swą pieśń po raz trzydziesty czwarty. Ale nikt jej jeszcze nie umiał na pamięć, gdyż była nader trudna. Kapelmistrz-wynalazca chwalił niezmiernie sztucznego słowika i uznał go za znacznie lepszego, niż żywy, nietylko co do zewnętrznej szaty, połyskującej wspaniale, ale także co do zalet wnętrznych.
— Zwracam wam uwagę, moi państwo, — mówił on — a zwłaszcza Tobie, Najjaśniejszy Panie, na to, że u słowika ży-
Strona:PL Czerwony Kapturek i inne bajki.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.