— Rade, rade rad, — powiedział syn, który nie umiał nic więcej.
Zabrali łóżeczko i odpłynęli, a Paluszka, zostawszy sama, zaczęła płakać, aż łzy spadały na liść. Nie chciała mieszkać na dnie bagna z żabą i mieć syna jej za męża.
Małe rybki, pływające po wodzie, widziały dobrze żabę i słyszały, co mówiła. Wystawiły też łebki na wierzch, chcąc zobaczyć Paluszkę. Spodobała im się bardzo i uczuły żal, że będzie musiała żyć na dnie bagna z żabą. Zebrały się tuż pod wodą wokoło łodygi przytrzymującej liść lilji wodnej, odgryzły ją zębami i uwolniły w ten spsób liść, który zaraz popłynął wraz z Paluszką daleko, tam, gdzie jej dosięgnąć nie mogła żaba, ani jej szkaradny synalek.
Paluszka płynęła, mijając dużo miast, a siedzące po nadbrzeżnych krzewinach ptaki widziały ją i śpiewały:
— Cóż to za śliczna dziewczynka!
Strona:PL Czerwony Kapturek i inne bajki.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.