ny. Mieszkanie jego w istocie przenosiło obszarem dwadzieścia razy jamę myszy polnej, umiał też dużo, ale znieść nie mógł słońca ni kwiatów i, nie widząc ich nigdy, wygadywał najgorsze o nich rzeczy. Paluszka dała się nakłonić do śpiewu. Zanuciła pieśń «Chrabąszczu majowy» i «Ksiądz proboszcz kosił siano» a kret, zachwycony pięknym głosem, zakochał się w niej na zabój. Ale nie powiedział na razie nic, gdyż był niezmiernie rozważny.
Niebawem wykopał długi chodnik, łączący mieszkanie myszy z jego apartamentami i po kurytarzu tym pozwolił spacerować do woli myszy wraz z Paluszką. Prosił przytem, by się nie bały martwego ptaka, leżącego w kurytażu. Był to cały ptak z piórami i dziobem, zmarły niedawno, na początku zimy i pochowany tu właśnie, kędy wiódł kurytarz kreta.
Kret wziął w pyszczek kawałek zbutwiałego drzewa, które świeci w ciemności
Strona:PL Czerwony Kapturek i inne bajki.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.