stem! — i byłoby po wszystkiem, ale miał mundur na sobie, przeto osądził, że nie wypada głośno krzyczeć.
Po chwili spadł deszcz nawalny, gdy zaś ustał, nadbiegli dwaj ulicznicy.
— Ha! — zawołali. — Oto mamy żołnierza cynowego! Musi sobie popływać trochę.
Zrobili łódkę z kawałka gazety, wsadzili żołnierza i puścili go ściekiem ulicznym. Biegli po obu stronach i klaskali z uciechy w dłonie. Ach, jakież biły fale wokoło łódki i jak rwącym był prąd wody w ścieku. Deszcz musiał spaść straszliwy. Papierowa łódka chwiała się, miotała w górę i na dół, kręciła w kółko, a biedny żołnierz drżał całem ciałem. Mimoto jednak zachowywał się dzielnie, nie pobladł, spoglądał przed siebie i ściskał karabin w ramionach.
Łódka wypłynęła niespodzianie w długi, ciemny kanał. Było tu czarno jak dawniej w pudełku.
Strona:PL Czerwony Kapturek i inne bajki.djvu/71
Ta strona została uwierzytelniona.