Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No136 part10.png

Ta strona została przepisana.

— Nie! — ukradł ją ktoś przed para dniami, ażeby ją odzyskać, potrzeba szczególniejszego chyba jakiego trafu...
Jakób zaledwie się powstrzymał w swej złości.
— Chodźmy! — rzekł Pascal — porozmawiamy na ulicy...
Dwaj spólnicy śmiertelnie bladzi, ze spuszczonemi głowami, ze ściśniętemi sercami, opuścili salę biblioteki.
Zaledwie wyszli na ulicę, Jakób chciał coś mówić.
— Pascal powstrzymał go temi słowy:
— Nie... nie tutaj... Za dużo uszów do okoła... Wsiądźmy do fiakra...
Wsiedli do zamkniętego powozu.
— Gdzie jedziemy? — zapytał stangret.
— Na stacyę kolei Vincennes.
Koń puścił się kłusem.
— Teraz nikt nas słyszeć nie może, nie prawda? — odezwał się Jakób z niecierpliwością. — Powiadaj prędko! Czerwony testament został ukradziony?...
— Pascal Saunier opowiedział to co słyszał od bibliotekarza o kradzieżach, jakie od kilku tygodni przytrafiają się w bibliotece.
— A zatem — wykrzyknął Jakób Lagarde z niewymowną wściekłością — zatem jest ktoś, co trzyma w swojem ręku