Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No139 part05.png

Ta strona została przepisana.

wił ciągłemu wychodzeniu i przychodzeniu pańskiemu... — Jakże mu się to wytłomaczy?...
— Mam na to środek jeden... — Jaki?...
— Oddalić go od siebie.
— Oddalić? — powtórzyła, blednąc służąca.
— Chwilowo, ma się rozumieć, tylko. Mam nadzieję, moja poczciwa Magdaleno, że przy pomocy twojej, potrafię namówić Pawła….
Oczy starej kobiety napełniły się łzami.
— I pan obcesz mi zabrać to kochane dzieciątko! — Zaledwie do nas powrócił i znowu ma być zdaleka!...
— No! no! uspokój się Magdaleno, uspokój. — Po co te łzy? — Rozumiesz dobrze, że Paweł nie może pozostawać w tym domu, jeżeli chcemy przed nim ukryć dwie fatalne tajemnice, jedną z przeszłości i jednę z teraźniejszości.
Magdalena szlochała.
— O! mój biedny, kochany panie, kiedyż Pan Bóg ulituje się nad tobą?
— Nie długo.
— Naprawdę?...
— Mam nadzieję... prawie pewność, to też przestań płakać i otrzej łzy...
— Nie mogę się powstrzymać dopra-