Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No141 part07.png

Ta strona została przepisana.

ra, aż do nowego rozkazu, agenci bezpieczeństwa będą tu straż trzymali.
Jeden za drugim służący wyszli ze spuszczonemi głowami i zapytywali jedni drugich, czy rzeczywiście można było przypuszczać, aby człowiek, którego nieboszczyk zaszczycał całem swojem zaufaniem, a oni szczerze szanowali i kochali, mógł być łotrem takim. Rzecz wydawała się pewną, a jednakże nikt nie chciał temu uwierzyć.
Jerome wybuchnął płaczem i z powrotem osunął się na krzesło, z którego się podniósł przy wejściu służby.
Prokurator rzeczpospolitej zwrócił się do niego i powiedział:
— Zamiast bezpotrzebnie odgrywać komedyei łzy wylewać, daleko lepiej zrobisz, jak się przyznasz odrazu...
Posłyszawszy te słowa, stary kamerdyner uczuł się jakby zgalwanizowanym.
Cała jego fizyonomia zmieniła się w tej chwili — ostatecznie przygnębiona, przybrała teraz wyraz najwyższej godności.
— Wszystko przeciwko mnie się sprzysięgło — rzekł głosem zupełnie spokojnym. — Pan prokurator mnie nie znasz, rozumiem więc, że mnie uważasz za winnego! — Na szczęście, Bóg jest sprawiedliwy, a ja mam sumienie...