Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No146 part10.png

Ta strona została przepisana.

— Jestem zdrów jak ryba i... z pewnością, że nie zrujnuję się na lekarstwa..
— Życzę panu tego z serca... Do widzenia! do jutra!...
— Do jutra panie doktorze...
Schodząc ze schodów Jakób myślał sobie:
— Sam... bez służby. — Stróżka przychodzi tylko dwa rasy na dzień... dobrze i o tem wiedzieć.
Antykwaryasz siadając do stołu zacierał ręce z radości.
— Na dostarczenia tych książek zarobię wcale ładną sumkę! — Wcale debry klijent... Podziękuję, szczerze za niego doktorowi Richaud... Żeby można temu amerykaninowi wpakować choćby połowę książek kupionych od złodziei, interes byłby wspaniały!... Zobaczymy.
Taki egzemplarz przybyły do Paryża... może być dojną krówką.
Nie zna tutejszych stosunków wcale... Mogę z nim bez obawy operować.
Śniadanie antykwaryusza nie było bogate...
Składało się z zupy, z kapusty, z kawałka gotowanej wołowiny i kawałka ostrego sera.