Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No158 part02.png

Ta strona została przepisana.

pięciu, ubrany bardzo starannie, a nawet z pewną przesadą.
Obdarzony wspaniałą tuszą, twarz miał okrągłą, koloru dobrze wypalonej cegły.
Z pod szerokich brwi krzaczastych, wyglądały ślepki małe, szare, ruchliwe, a nigdy nie patrzące prosto w oczy temu, z kim się prowadziło rozmowę.
Abraham miał pod lewą pachą tekę czarnej skóry, godną notaryusza lub deputowanego.
Fauvel, po przymknięciu drzwi, które prowadziły z przedpokoju do sali bibliotecznej, zajął z powrotem miejsce przy biurku, naprzeciw nowoprzybyłego.
— Dla czegóż to, mój panie Abrahamie, nie widziałem cię od dni dziesięciu?...
— Nie trzeba się mnie dziwować, kochany panie Fauvel... Ja miałem bardzo wielgie zmartwienie... miałem bardzo wielgie przykrościów...
— To znaczy, żeś poświęcał wszystek czas na przesiadywanie w szynku, a dziś gdy spostrzegłeś, że w kieszeni nie masz ani sous złamanego, przypomniałeś sobie mój adres...
— Nie... nie... Nie trzeba robić mnie taki zarzut paskudny, kochany panie Faufel... Ja naprawdę miałem wielgie