Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No161 part03.png

Ta strona została przepisana.

miejscu do brzegu dotrzeć nie podobna, a rzucić... i niegrzecznie i rezykownie. Gdzie każe pani podpłynąć?...
— Ależ, panie — zawołała Marta żywo, ja panu przeszkodzę w zajęciu...
— Co tam warto moje zajęcie?... Racz mi pani odpowiedzieć gdzie mam podpłynąć... serdecznie proszę...
— Ha, skoro pan taki łaskaw, to tam oto na lewo... przy małej łasze obok willi... Tam znajdzie pan przystań.
— Natychmiast służę pani.
Paweł upojony radością, odczepił czółno, chwycił wiosło i skierował się ku łasze Marny, wskazanej przez sierotę.
Marta idąc równolegle aleją parku, nie traciła go z oczu.
Naturalnie, że i młody Fromental miał wzrok ciągle ku niej zwrócony.
— Byłem przekonany, myślał sobie, że piękność tak idealna, może istnieć je dynie w snach artystów i poetów...
Przybywszy w miejsce oznaczone, zatrzymał się, wziął książkę i stanął na brzegu.
Prawie jednocześnie, Marta, która na chwilę zniknęła była po za gęstą w tej stronie zielenią, pokazała się na nowo i podeszła krokiem szybkim lubo wahającym się trochę.