Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No163 part05.png

Ta strona została przepisana.

a nic nie wydobędzie i podziękował robotnikowi.
— Idźmy tedy!... — pomyślał młody chłopak — bo nie ma widocznie rady. Trzeba pozostawić rzecz czasowi i szczęśliwemu wypadkowi. Zaczepianie ludzi po drodze do niczego mnie nie doprowadzi, a wygląda dosyć śmiesznie.
Powrócił na drogę którą przybył, pobiegł w zarośla, aby zabrać skrzyneczkę z przyborami, którą tam zostawił, wstąpił do Tardifa po robaki na przynętę — i skierował się ku domowi gdzie nań oczekiwało śniadanie.
— Pilno mu było powrócić na wczorajsze na rzece stanowisko, nie dla tego bynajmniej, aby złapać kilka płotek lub kilku leszczów chociażby jak największych nawet, ale dla tego jedynie, że może ukaże mu się tam znowu to cudowne zjawisko, które podziwiał wczoraj.
Posiliwszy się czemprędzej, udał się zaraz nad Marne, pod wierzby i zarzucił wędkę na wodę, ani jednak spojrzał nawet na spławik.
Łowienie ryb nie obchodziło go dziś wcale i służyło mu tylko za okazyę, aby pozostać jak najdłużej około parku Petit Castel.


∗             ∗

Jakób Lagard powiedział Pascalowi,