Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No186 part15.png

Ta strona została przepisana.

rem nie zdążył dotrzeć do przystani, szedł zbudzić swoję załogę.
Urządzony pomost prowadził z brzegu do statku.
Właściciel ów przeszedł po tym pomoście i uderzając pięścią w drzwi kajuty, wołał ile mu sił starczyło, bo miał do czynienia ze snem ludzi spracowanych.
— Hej! chłopcy!.. wstawajcie!... Biały dzień już na niebie!...
Na skutek tego wołania, dał się słyszeć hałas jakiś.
Był to widocznie głos ludzi budzonych, bo drzwi kajuty zaraz się otworzyły.
Trzech tęgich dziarskich chłopów, poziewających, przeciągających się, przecierających oczy, ukazało się na pokładzie.
Czyśmy nie zaspali trochę panie patronie? — zapytał jeden z nich witając chlebodawcę.
— Nie, moi bracia, ale już czas przygotować się do drogi. O czwartej punktualnie wyruszymy, Podnosimy więc kotwice?...
— Tak... przygotować wszystko... Jedna lina na galar, który stoi przed nami... wielka lina do łódki... wiosła... słowem co tylko trzeba... Trzecia już wybiła... Śpieszcie się...