Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No190 part05.png

Ta strona została przepisana.

— Jadę do Orry, zapłacić pewnemu koloniście za siano, jakie mój pan zakupił...
— Pan jesteś w obowiązku? — zapytał Amadeusz.
— Tak panie... jestem rządcą w pewnym zamożnym domu. Obecnie pana nie ma w Paryżu... Jestem więc panem swojego czasu i mogę państwu służyć za przewodnika udając się do Orry...
— Daję słowo, że to nie do odrzucenia — odrzekł Amadeusz. — Ponieważ pan jedziesz w tamtą stronę i rozporządzasz swoim czasem, wielką nam zrobisz przysługę, jeżeli będziesz łaskaw wskazać nam jakie miejsce odpowiednie, nieprawdaż Wirginio?
— Alei naturalnie... Bardzo będziemy wdzięczni panu za tę uprzejmość... A zresztą ja się trzymam przysłowia... czem więcej waryatów, tem więcej śmiechu!..
— W dodatku — dorzucił Pascal — podejmuję się zamówić dla państwa bażanta u jednego z leśniczych.
— Basanta o tej porze!.. Przecież polowanie zamknięte!...
— Ale nie dla leśniczego... Przekonacie się państwo o tem...
Po za kortyną teatrzyku rozległ się dzwonek i orkiestra rozpoczęła jakąś uwerturę.