Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No190 part14.png

Ta strona została przepisana.

— Masz i to najzupełniejszą!...
— Słyszysz Wirginio... Izydor znajduje, że mam racyę... Niech żyje Izydor!... Jeden przynajmniej człowiek, który mnie rozumie!... Chodźmy zobaczyć ten tam pałac...
— Ja myślę — rzekł Pascal — że dobrze zrobimy, jeżeli przede wszystkiem obstalujemy sobie śniadanie w domku leśniczego.
— Widzę, żeś dzielny chłopak Izydorze!... Ruszaj zatem naprzód, aby pokazywać drogę, a my idziemy za toba!...
Pascal poszedł naprzód, a Amadeusz podążył za nim, ująwszy pod rękę Wirginię i nie zadługo dostali się do małej kolonijki, de Comèle.
Żona leśnika przyjęła spacerowiczów z przyjemnym uśmiechem, zapytując czegoby sobie życzyli.
— Chcielibyśmy zjeść tu śniadanie kochana pani — odrzekł wspólnik Lagarde. — Ja byłem już kiedyś u pani, a że doznałem dobrego przyjęcia, przyprowadziłem przyjaciół moich... Co nam pani dać może?
— Mam świeże karpie w piwnicy.
— Doskonale!
— Mogę dać także potrawkę z królika jeżeli się podoba państwu.
— Bardzo nam to się nawet podoba.