Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No192 part11.png

Ta strona została przepisana.

cowskie, potem udał się do swych pokojów, zmienił toaletę i wyszedł.
W dziesięć minut potem, był już na dworcu Świętego Łazarza, wszedł do kawiarni znajdującej się pod arkadami i zwróciwszy się wprost do gospodyni siedzącej za bufetem, zapytał, czy nie nadszedł ta telegram pod adresem pana Garnier.
— Nie... odpowiedziała zapytana — ja wcale nie znam pana Garnier.
— Ja nim jestem — odrzekł Jakób z galanteryą. — Jeden z przyjaciół moich piał tutaj właśnie nadesłać depeszę, żądającą zapewne, abym pierwszym jaki będzie przechodził pociągiem, udał się do Wersalu... Byłbym bardzo wdzięczny pani, gdybyś raczyła przyjąć tę depeszę, a w nadziei, że nadejdzie, poproszę o absynt i zatrzymam się trochę...
— Proszę pana...
Jakób usadowił się w rogu kawiarni, popijał absynt i czytał dziennik jakiś.
O w pół do szóstej, kazał podać sobie obiad z butelka Pontet-Canet i zjadł a wypił wszystko z jak najlepszym apetytem.
W kilka minut po wpół do siódmej, zjawił się nareszcie woźny biura telegraficznego i położył na bufecie depeszę.