Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No197 part11.png

Ta strona została przepisana.

— Wychodziłem mateczko.
— Pieszo?...
— Tak jest mateczko.
— Dalekoś chodził?...
— Do lasku Bulońskiego a nawet dalej trochę.
— To zadaleko mój chłopcze.
— Przechadzka bardzo jest zdrową byle się nie męczyć zbytnio...
— Nie obawiaj się mamusiu, prześliczny czas... Szedłem wolno i mam wyborny apetyt jak zaraz się o tem przekonasz...
— Dobrze kochany synu... ale pamiętaj mi zawsze o sobie... Udajesz się dziś do Créteil do Pawła Fromentala i jutro znowu będziesz się tam męczył. Obawiam się bardzo o to...
— Niech się mama wcale nie obawia. Przyrzekam, że będę się oszczędzał...
— Czy powrócisz w sobotę wieczorem czy też w niedzielę rano?
— Jak sobie życzysz mateczko...
— Pozostawiam ci zupełną co do tego swobodę... bo nie chciałabym skrócać przyjemnej ci rozrywki.
— Jeżeli zatem mama pozwala, to powrócę w niedzielę rano.
— Staraj się też rozweselić trochę Pawła, bo uważam, że od pewnego czasu stał się posępny bardzo... Czyś i ty to zauważył?