Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No198 part20.png

Ta strona została przepisana.

Nie ukazało się piękne widmo.
Wszystko było milczące.
Przywiązawszy czółno, Paweł rzucił do wody parę garści czerwonych robaczków i przygotował wędki.
Jedną dał ojcu i czekali obaj aż się co złapie.
Nagle młody człowiek sposępniał i zadumał się głęboko.
Ojciec, który wpatrywał się woń nieustannie, spostrzegł od razu tę zmianę w postawie i fizyognomii.
— Albo się grubo mylę — rzekł do siebie — albo to tutaj ujrzał ukochaną kobietę... Ta jego miłość może mnie zgubi... ale co mnie to obchodzi? — Uczynię wszystko, aby ocalić syna!...
Paweł nie odzywał się wcale.
Trzymał wędkę z widoczną niedbałością, a niebawem wyciągnął ją nawet i położył w czółnie.
Zdawało się, że zapomniał zupełnie, iż nie jest sam, tak się pogrążył w zadumie.
— Sądzę — pomyślał Rajmund — że nadeszła chwila stosowna, do dowiedzenia się czegoś...
A głośno dodał:
— Jeżeli ty w ten sposób będziesz łowił, to nie przyniesiemy nic Magdalenie, bo na mnie nowicyusza, wcale liczyć nie można.