Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No199 part03.png

Ta strona została przepisana.

— Wieleż razy mówiłeś z tą osobą...
— Raz jeden tylko...
— I na tem jednem widzeniu, na tej jedynej rozmowie opierasz całe szczęście twoje?...
— Tak ojcze...
— Czyż to nie jest niedorzecznością?
— Przyznaję, że tak, ale cóż na to poradzę.
— Nie zapytywałeś tej młodej panny czy pani, kto ona, czy zależy od siebie, czy mogłaby przyjąć twoję miłość, czy byłaby w stanie odpłacić ci się wzajemnością?...
— Nie...
— Dla czego?...
— Byłem za bardzo przez nią oczarowany... Patrzyłem w nią jak w obraz, wsłuchiwałem się w to co mówiła... ale pytać o nic nie śmiałem...
— W jakim wieku być może?...
— Zdaje mi się, że w moim...
— Czy sądzisz, że należy do wyższej sfery społeczeństwa?...
— Nie mam co do tego wątpliwości. Jej dystynkcya wyrównywa jej urodzie.
— Gdzie spotkanie wasze miało miejsce?...
— Tu właśnie... drogi ojcze...
— Tutaj?... powtórzył Fromental.
— Tak ojcze.