Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No201 part03.png

Ta strona została przepisana.

scena rodzicielskiej rozpaczy, scena, którą łatwo pojąć, ale nie łatwo opisać...
Naczelnik bezpieczeństwa publicznenego umiał uszanować tę niezmierną boleść, sam głęboko był wzruszony, oczy zaszły mu łzami, ale czekał na niego obowiązek do spełnienia, i korzystajac z chwilowego ustania głośnych tkań i narzekań, zabrał głos:
— Tak więc zapytał — poznajecie te biedne dzieci?
Pytanie to wywołało na nowo żal kobiet.
Tylko ojciec Amadeusza odpowiedział głosem przyciszonym.
— Tak panie... To jest mój syn...
— A ta młoda kobieta?...
— To ta, którą kochał... i z którą chciał się żenić….. Ja utrzymywałem, że są za młodzi... Że trzeba poczekać... Może byłbym lepiej zrobił, pozwalając od razu na małżeństwo... Możeby jeszcze żyli, gdybym się był zgodził...
— To pani córka? — rzekł naczelnik, zwracając się do matki Wirginii, która odpowiedziała mu, załamując ręce.
— Tak panie!... to moja córka... to moje dziecko... nie będę już więcej słyszała jej głosu... już mnie nie pocałuje nigdy... nigdy!... Nie żyje!... Ona nie żyje!...