Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No202 part11.png

Ta strona została przepisana.

Byłoby to wielce nierozsądnie... czego się tu niepokoić?...
— Wyobrażam sobie, że nam wszystkim grozi jakieś nieszczęście.
— E! cóż znowu, cóż to znaczy wbijać sobie w głowę rzecz najzwyczajniejszą?... Ojciec pański często wyjeżdża... Urząd tego wymaga!... No, uśmiechnij się do swojej starej Magdaleny, ucałuj ją i nie mówmy o tem...
Paweł wie mógł się powstrzymać od uśmiecha i ucałował starą wierną sługę.
— No uspokoiłeś się przecie! — mówiła uradowana. — Teraz przypomij sobie żeś mi obiecał na obiad, piękne rybę do usmażenia...
— Masz racyę Magdaleno, pójdę na ryby...
— Chwała Bogu!
— Jeżeliby pan de Chatelux przybył w tym czasie, przyślij go do mnie...
— Z pewnością tak zrobię.
Trochę rozwesolony i mniej przez czarne myśli napastowany, młody człowiek opuścił domek i skierował się ku Marnie, zabrawszy ze sobą wędki i przynęty.