Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No204 part08.png

Ta strona została przepisana.

kładąc je na stole przed panią Labarre rzekł:
— Niech pani zaraz napisze do notaryusza pana Landrol.
— Ah! kochany doktorze, jakiś ja wielki dług wdzięczności zaciągam względem pana — wyszeptała słodziutko wdowa.
— Ten dług, pani wiesz o tem dobrze, jest dla mnie szczęściem prawdziwem.
W tej chwili przeciągły głos dzwonka rozległ się w przedpokoju.
— To René!... — rzekła wdowa, chowając pospiesznie bilety bankowe do biurka.
Młody człowiek ukazał się w pokoju.
Miał jeszcze suknie seminaryjskie na sobie.
Gdy zobaczył Jakuba, twarz mu się rozjaśniła.
— To pan, szanowny panie doktorze! zawołał, wyciągając rękę ku pseudo-Thompsonowi. Co za przypadek szczęśliwy a niespodziewany sprowadził pana tutaj?...
— Przyszedłem dla ciebie, moje dziecię... — odpowiedział Jakób.
— Dla mnie?... — powtórzył seminarzysta ździwiony.
— Tak. — Wiesz przecie żeś mnie zainteresował niezmiernie.