Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No205 part03.png

Ta strona została przepisana.

— Nie... to po prostu umysł chory... Nie wiele zresztą mieliśmy pracy, aby go nakłonić do tego, co nam potrzebnem było.
— To twoja zasługa doktorze!... —Jedno tylko ździwiło mnie bardzo...
— Co takiego?...
— René opuszcza Paryż bez żadnego bodaj żalu... Ani wspomniał nawet o pańskiej kuzynce... — Czyś się pan czasami nie omylił, biorąc go za zakochanego?...
— Może, że i tak było... nie mam pretensyi do nieomylności...
Jakób podniósł się z fotela.
— Już pan mnie opuszcza?... — spytała pani Labarre.
— Niestety... — Mam jeszcze kilka wizyt do zrobienia, a pani potrzeba czasu na napisanie do notaryusza do Tours. List i pieniądze muszą być dzisiaj wysłane, niech pani o tem pamięta...
— Nie opóźnię się na pewno. — Kiedyż pana znowu zobaczę?
— Kiedy pani będzie chciała...
— Ja chciałabym widzieć pana ciągle!...
— Czy zgodziłaby się pani, przepędzić ze mną dzień jeden na wsi?...
— Przypuszczam, że pan o tem nie wątpi!...