Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No205 part14.png

Ta strona została przepisana.

wykrzyknął Jakób. A to dla czego znowu?...
— Dla tego, że jako dziecko biedne i bez rodziny, nie zasługuję ani na to, abyś mi wolność swoję składał w ofierze, ani na to, abyś mi majątek swój oddawał... Powtarzam to raz jeszcze doktorze, żeś jest igraszką omyłki... Odnalazłeś we mnie obraz ukochanej córki, którą utraciłeś i to cię zaślepia... Proszę cie, błagam cię, zastanów się doktorze...
— Ale ja cię kocham prawdziwie... kocham cię do szaleństwa! — wykrzyknął Jakób ściskając ręce Marty.
— Sam sobie zadajesz kłamstwo...
— Przy tobie serce o mało mi z piersi nie wyskoczy... to nie krew płynie już moich żyłach, ale ogień...
— Doktorze, proszę cię, błagam ze złożonemi rękami, nie mów tak de mnie... Ja się boje...
— Przestraszam cię, dając ci moję miłość, jaką mężczyzna może ofiarować ukochanej przez siebie kobiecie! — Jeżeli nie przyjmujesz, to widać, że serce twoje nie jest wolne...
Słysząc te ostatnie wyrazy, Marta zadrżała.
Położenie jej stawało się okropnem.
Przyznać się, że kocha Pawła Fromentala, w chwili, kiedy doktór wyznał jej swoją miłość, byłoby ściągnąć na