Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No205 part15.png

Ta strona została przepisana.

siebie złość, a może i nienawiść tego, któremu winną była wszystko, i który odwróciwszy się od niej, pozostawi ją w takiem samem opuszczeniu i nędzy, z jakich ją wspaniałomyślnie wydobył.
— Na pamięć córki, którą tak kochałeś doktorze, a której ja jestem żywym podobno obrazem, nie mów do mnie w ten sposób... szeptała Marta... Robisz mi wielką przykrość... sprawiasz mi wielkie cierpienie...
Jakób Lagarde, odpowiedział na to porywczo:
— O Marto! ty mnie oszukujesz, ja to czuję, ja to odgadłem, ja jestem pewny tego! — Teraz rozumiem przyczynę twojego smutku, a jakiego wytłómaczyć sobie nie mogłem... Ty kochasz kogoś, od którego cię pobyt u mnie oddziela, ale nie możesz się zdecydować na rozłączenie!... Nie prawda?...
— Doktorze! — krzyknęła przestraszona sierota, odwracając głowę. — Przestań mnie wypytywać i nie patrz w tak dziwny sposób na mnie...
— Śmiałabyś mi zaprzeczyć, że się kochasz?... Potrzeba było albo skłamać, albo zdradzić swoję tajemnicę.
Kłamstwo wydawało się właściwszem to też Marta pomimo swojej szczerości, nie zawahała się wcale.
— Nie! — odpowiedziała. — Nikogo