Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No206 part04.png

Ta strona została przepisana.

ską swoją, a ty matko moja czuwaj tam z góry nad biednem dziecięciem twojem.
Po tej krótkiej modlitwie, Marta się co żywo przebrała i zeszła.
Obiad nie był wcale smutny, ale nie przeciągnął się długo. Skoro tylko powstali, Jakób wyszedł, aby się stawić na schadzkę naznaczoną mu przez syna pani Labarre.
Brakowało zaledwie parę minut do ósmej, gdy doktór przybył na plac św. Sulpicyusza i wszedł do starego kościoła o dwu nierównych wieżach.
Wysokie i ciemne sklepienia, zarzucały mu na ramiona jakby płaszcz lodowaty. Nawa była prawie pustą.
Kilka kobiet klęczało z ukrytemi w dłoniach twarzami, i modliły się w milczeniu, w zupełnej prawie ciemności, bo nawa główna oświetlona była niewielką liczbą lampek i świec palących się w kapliczkach pobocznych.
Jakób Lagardo przystanął przy jednej z tych kaplic.
U stóp ołtarza spostrzegł zaraz pochylonego młodego księdza, czy też człowieka w księżem ubraniu, który mu się wydał do Renégo Labarre podobnym.
Przez chwilę przypatrywał się temu