Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No208 part08.png

Ta strona została przepisana.

— Wszystko się odbyło tak jak przewidziałem... mama śpi jak zabita...
— A gdyby się obudziła?...
— Nie podobna... możesz chyba wierzyć, że przedsięwziąłem wszelkie środki ostrożności... Spać będzie do rana...
— No to bierzmy się do dzieła.
— Jakób wyjął zegarek i z oczami utkwionemi w skazówki, naciskał prawą ręką banię kauczukową.
Aparat zaczął działać natychmiast, zapełniając sproszkowaną keresolinę atmosferę sąsiedniego pokoju w którym się René Labarre znajdował.
Siedział on z oczami utkwionemi we drzwi, po przez które miała wejść niby Marta doktorem.
Naraz uderzył go prześliczny jakiś zapach.
Zdawało mu się, że gałązka kwiatu aromatycznej woni muska go po twarzy.
Skąd ten odurzający zapach mógł pochodzić?
Nie silił się wcale a wcale odgadywać przyczyny i wciągał chciwie rozkosz nieznaną.
Nagle poczuł, że powieki mu ciężą i na oczy spadają.
Jednocześnie zdawało mu się, że podłoga z pod nóg mu ustępuje.
Napróżno usiłował się podnieść — pozostał przybity do krzesła.