Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No209 part14.png

Ta strona została przepisana.

— Niestety! proszę pani — rzekł — odpowiedzi jakie od pani posłyszałem, czynią wątpliwość niemożliwą.
— Wątpliwość? — powtórzyła pani Labarre co raz bardziej zaniepokojona. Nie rozumiem pana... Pańskie ociąganie się... tajemniczość jaką się pan otacza……. przestraszają mnie doprawdy!... Raz jeszcze pytam pana, co znaczą te badania?... Czy syn mój nie popełnił czasem jakiej niedorzeczności?... Jego młodość tłómaczyłaby go w takim razie...
— Nie popełnił ani niedorzeczności, ani żadnej innej winy proszę pani... Nieszczęsne dziecko stało się smutną ofiarą...
— Ofiarą?... Miał przy sobie trochę pieniędzy, czyżby go okradziono?...
— Nie pani.
— A więc cóż mu się przytrafiło?
— Widzi pani jak jestem wzruszony, zakłopotany i drżący... Musi to pochodzić przecie z bardzo ważnej przyczyny...
— Z bardzo przyczyny ważnej!.. wykrzyknęła pani Labarre, która na seryo zaczynała obawiać się jakiegoś nieszczęścia. Na Boga, wytłómaoz się pan, proszę pana!... Czyby René był chory? raniony może?...
Przybyły opuścił głowę.