Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No209 part16.png

Ta strona została przepisana.

Zbladła, zachwiała się i załamała ręce.
— Nie żyje!... René nie żyje! — wołała z nieudana bynajmniej rozpaczą. Nie! nie!.. to niepodobna... nie wierzę panu!. W sobotę był zupełnie zdrów, wesoły... szczęśliwy... Nie umiera się tak nagle w jego wieku... przy zupełnie dobrem zdrowia.. Źleś pan coś chyba zrozumiał... powiedz mi pan, że jest ranny, chory, że się znajduje w niebezpieczeństwie, to być może, ale żeby umarł, w to niewierzę!..
— Niestety, szanowna pani, nie mọgę przed panią kłamać!.. Powiedziałem najzupełniejszą prawdę przed chwilą...
Strumień łez popłynął z oczu pani Labarre.
Konwulsyjne łkania unosiły jej piersi, jakieś skargi i niewyraźne jakieś wyrazy z ust jej wychodziły.
Po paru minutach tej gwałtownej rozpaczy, nastąpił pokój względny.
Skoro tylko była w stanie przemówić zaraz się zapytała:
— Ale gdzież on umarł? — jak umarł?
— Oficyaliści kolei żelaznej znaleźli go wczoraj rano na drodze, na szynach przy Choisy-le-Roi, prawie zmiażdżonego.