Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No212 part12.png

Ta strona została przepisana.

– Pójdę!.. muszę iść!... Niepodobna opuścić takiej sposobności, jaka może nie powtórzy się nigdy!...
Zaraz po obiedzie, pod pozorem wielkiego zmęczenia długą przechadzką sobotnią i niedzielnym połowem, udał się do swego pokoju.
Zaledwie była ósma.
Magdalena od dziewiątej wieczorem spała już zwykle snem twardym, Paweł czuwał.
Słyszał jak wybiła dziewiąta, potem dziesiąta.
Wiemy, że zajmował pierwsze piętro.
Wstał z łóżka, na które rzucił się w ubranie, zapalił świecę, wyjął z szuflady pęk kluczy, włożył je do kieszeni i po cichu na palcach podszedł do okna, które ostrożnie otworzył.
Okno wychodziło na ogród.
Parter był bardzo niski, a do okoła domku ciągnęły się gęste trawniki.
Paweł włożył kilka zapałek do kieszeni od kamizelki, zagasił świecę i powrócił do okna.
Zręcznym był gimnastykiem i skok nie przedstawiał dla niego żadnych trudności.
Chwyciwszy się oburącz za futrynę okna, zawiesił się, a odepchnąwszy się lekko nogami od muru, skoczył na murawę bez żadnego szwanku.