Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No215 part15.png

Ta strona została przepisana.

rąc ręce Angeli i ściskając je z wdzięcznością — jakże mnie pani uszczęśliwia! — Ona mnie kocha?... Ona powinna mnie kochać, bo ja ją ubóstwiam... ubóstwiam ją proszę pani i... gotówem krew przelać za nią...
— Szal... Bądźmy cicho!... bądźmy rozsądni! — zrzekła przyjaciółka Pascala, oswobadzając jedną rękę i uderzając lekko wachlarzem Fabiana. — Czy to u pana nazywa się być rozsądnym? — Daję słowo, że gdybym była wiedziała, nic bym była nie powiedziała! myśl pan tylko, że gdyby się dowiedział doktor Thompson — o czem mówimy w tej chwili, bylibyśmy wszystko troje narażeni na jego niezadowolenie... nawet na gniew może...
— Wszystko troje?
— Rachunek łatwy do zrobienia... Marta, pan i ja.
— Ale zkądżeby to niezadowolenie, ta złość?...
— Zmuszasz mnie pan do zdradzenia jeszcze jednej tajemnicy, ale cóż mam robić nieszczęśliwa... Wyobraś pan sobie, że mój kuzyn, nie mógł uchować serca w spokoju przy tak prześlicznej jak Marta Grand-Champ kobiecie.
— Czyżby doktór kochał swą wychowankę? — odezwał się Fabian i poczuł gwałtowne dreszcze.