Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No216 part05.png

Ta strona została przepisana.

tłok był mniejszym i gdzie zatem można było rozmawiać nieco swobodniej.
Tu głosem przyciszonym, Fabian odezwał się do Marty:
— Błogosławię naprawdę wypadek, który mi pozwolił znajdować się na placu de l’Etoile, w chwili, gdy obecność moja mogła się na coś przydać...
— Ależ panie — odpowiedziała młoda dziewczyna — zdaje mi się, że to ja właśnie obowiązanam do tego błogosławieństwa, bo dzięki temu wypadkowi, przyszedłeś mi pan z pomocą...
— Ja, przypadek ten proszę pani, nazywam Opatrznością!... — odrzekł Fabian. — Temu to przypadkowi zawdzięczam uczucie, jakiego nie znałem dotąd jeszcze!... — Od pierwszej chwili, w której ujrzałem panią, już do niej w zapełności należałem... — Serce moje i dusza moja są zupełną pani własnością i jeżeli raczy je pani przyjąć, uznam się za najszczęśliwszego na świecie.
Marta słuchała tych gorących słów, & Wielkim spokojem, nie zdziwiona prawie.
Przepowiednie doktora Thompsona, stanęły jej w pamięci.
Mówił jej przecie o tem.
— Jesteś — mówił — piękną moją Marto, jesteś bardzo piękną kobietą i piękność twoją ściągać ci będzie tłumy wiel-