Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No217 part08.png

Ta strona została przepisana.

uciekania się do samobójstwa, zaraz zabierze.
Młody człowiek umilkł.
Marta przez parę chwil wymawiała słowa jakieś bez związku i niezrozumiałe, ale nareszcie z wielkim wysiłkiem podała rękę synowi Rajmunda i głosem złamanym lecz wyraźnym rzekła:
— Ja cię kocham Pawle!...
Objął w swoje ramiona „Czarodziejkę“ i przycisnął do serca.
Oboje drżeli w upojeniu, niewinną ale ogromną, nieskończoną miłością.
— O! Marto moja ukochana, jedyną, dajesz mi szczęście nadziemskie, dajesz mi najwyższą radość, jaką może uczuwać istota ludzka — wykrzyknął Paweł z rodzajem obłąkania.
— Cicho!... Na miłość Bozką cicho!... szepnęła Marta odzyskawszy panowanie nad sobą. Wiem wszystko... — Wiem więcej aniżeli przypuszczasz, bo tego dnia, kiedy w tym domu, w tym gabinecie doktora mówiłeś o mnie nie wymieniając mojego imienia, słyszałam cię, zrozumiałam, i byłam smutną i szczęśliwa zarazem... Wiem, że mnie kochasz całą dusza, a ja ci płacę miłością za miłość... Niech żadne słowo, żadne spojrzenie nie zdradzi nas aż do dnia, kiedy wolną zostanę...