Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No217 part14.png

Ta strona została przepisana.

cię?... zapytał. A cóżeś zrobiła z moim młodym przyjaciem Pawłem?...
— Pan Paweł, jak mi się zdaje, miał ochotę wziąć czynniejszy nieco udział w przyjemnościach wieczoru — odrzekła sierota — a że żałoba tańczyć mi nie pozwala, ustąpiłam go gościom naszym...
— Prześliczny chłopak nieprawda?...
— Być może — odparła sierota obojętnie — ale bardzo małomówny...
— Może go onieśmieliłaś swoją imponującą urodą?...
Marta śmiać się poczęła.
— Z czego się śmiejesz? — zapytał Jakób.
— Z przesadnego komplimentu panie doktorze... Jeżeli słowa pańskie wyrażają naprawdę przekonanie pańskie, to patrzysz na mnie bardzo pobłażliwemi oczami...
— Patrzę na ciebie oczami człowieka, który cię kocha na prawdę moja Marto!... szepnął sprzymierzeniec Pascala Saunier... Ubóstwiam cię i gdy cię widzę tak piękną i tak otoczoną powszechną admiracyą... mało nie oszaleję doprawdy!...
— Doktorze... doktorze... zapominasz już o naszej umowie... przerwała sierota.
— Prawda... mruknął Lagarde spu-