Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No218 part04.png

Ta strona została przepisana.

Rajmund słuchał syna z nadzwyczajną uwagą — a twarz jego coraz bardziej pokrywała się smutkiem.
Paweł zauważył to i wykrzyknął skończenia opowiadania:
— Ale cóż to ojczulku! żeś się tak zachmurzył?... Dla czego nie zdajesz się podzielać mojej radości?...
— Bo nie podzielam jej wcale... Ta rywalizacya martwi mnie więcej niż to potrafię wypowiedzieć. Smutna to rzecz, że trzeba walczyć z panem Thompsonem.
Życzliwość z jaką nas przyjął, poruszyła mnie do głębi duszy... Leczy cię! Jemu winni będziemy twoje ocalenie... I jakże mu się odwdzięczamy za to?... Stając się jego rywalem, stajesz się ma rozumieć nieprzyjacielem jego!... Czynisz mu największą krzywdę, jaką człowiek wyrządzić może człowiekowi, zabierający mu ukochaną przez niego istotę...
— Marta nie kocha go wcale...
— Powiedziała ci to?...
— Przysięgła mi na to. — Zresztą jakże by go kochać mogła, jeżeli mnie serce swoje oddała?... Wdzięczną jest doktorowi bardzo, ale nie może posunąć tej wdzięczności aż do tego stopnia, żeby zrobić ofiarę ze swojej osoby!...
— Marta jest zatem zupełnie wolną?...