Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No221 part05.png

Ta strona została przepisana.

Sklepy na parterze zajęte były jeden przez kupca korzennego, drugi przez magazyn galanteryjny.
— Tutaj prawdopodobnie muszę ją — mruknął Pascal. — Trzeba znaleźć zasięgnąć języka.
— Wszedł na korytarz oddzielający dwa sklepy, w głębi którego były schody prowadzące na piętro.
Wspólnik Jakóba Lagarde, miał zamiar zapytać odźwiernego.
Nie wiedział — albo raczej zapomniał, bo nieraz był już w Szwajcaryi, że odźwierni są prawie nieznani w Genewie.
— Aj! do dyabła! — pomyślał przekonawszy się, że nie ma wcale mieszkania dla stróża.
To mi wcale nie na rękę... Chyba w sklepach będę się mógł czego dowiedzieć...
Wszedł do sklepu korzennego.
Zastał w nim samą kobietę.
— Córki Ewy mają zwykle języki bardzo długie — mruknął Pascal — a ta z pewnością wypaple wszystko o czem chce się dowiedzieć.
— Czego pan sobie życzy? — zapytała z uśmiechem kupcowa.
— Przyszedłem prosić panią o pewne objaśnienie... odrzekł przybyły.