Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No224 part05.png

Ta strona została przepisana.

Chwiejąc się, podszedł do mocnych drzwi i uderzył w nie pięścią, ale się nie poruszyły nawet.
Prawdziwe drzwi więzienne...
— Zamknięte!... szepnął z rozpaczą. — Co to jest?... Co to znaczy?... — doprawdy, albo dostałem waryacyi, albo śnię z otwartemi oczami?...
Ależ przypominam sobie przecie... jestem pewny, że sobie przypominam... — Byłem w Paryżu w teatrze Gymnase... Wyszedłem przed ukończeniem sztuki... wziąłem fiakra... kazałem się zawieźć na ulice Filipa-Augusta, gdzie czekała na mnie pani Angela, aby mnie zawieźć do Marty... Wsiadłem do jej powozu i przyjechałem do nieznanego mi domu... wszedłem do pokoju pełnego światła, gdzie było nakryte do stołu na trzy osoby... — Pani Angela kazała mi czekać a sama wyszła po Martę...
Czekałem, gdy na raz poczułem, jak by obręcz jaka żelazna ściskała mi skronie... Brakowało mi coraz bardziej oddechu... Oczy mimowoli się zamykały... Chciałem wyjść, żeby odetchnąć na powietrzu... i szedłem już... i... i nie przypominam sobie nic więcej... Jestem w więzieniu... zkąd i dla czego?
Czyim jestem jeńcem?
Marty? niepodobieństwo!...
Angeli? — niedorzeczność!...