Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No224 part07.png

Ta strona została przepisana.

mnie obok siebie, bo kto wie odkąd ja tu pozostaje!... Może to już dzień od dawna?...
Fabian z całych sił wołać zaczął:
— Doktorze!... panie doktorze Thompson!... Proszę pana!...
Wołanie pozostało bez odpowiedzi.
Zaciśniętemi pięściami walił we drzwi obite blachą, kaleczył sobie ręce, lecz Wszystko napróżno.
— Doktorze! przybywaj!... — wykrzyknął raz jeszcze zrozpaczony młody chłopak.
— Nikt nie odpowiedział na wołanie.
— Czy chcę, żebym umarł tutaj? — mruknął. Nie... bo skoro mi dostarczył żywności... — nie ma zamiaru zamorzyć mnie głodom... — Ale to okropna rzecz być zamkniętym.
I Fabian znowu krzyczeć zaczął.
Trząsł się z wściekłości i przestrachu, głos zamierał mu w gardle i stawał coraz słabszym.
Po bezużytecznych krzykach, następował śmiech nerwowy.
Potem atak jakby gwałtownej waryacyi go opanował.
Atak ten zakończył się przeraźliwym wrzaskiem i nareszcie Fabian wyczerpany z sił, z pianą na ustach, runął bezprzytomny na materace, które miały mu służyć za łóżko.