Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No232 part14.png

Ta strona została przepisana.

Od stóp do głów zadrżała.
— Boże!... — wykrzyknęła złamanym głosem — czy znowu chcesz mi pan prawić o uczuciach swoich?... — Czy podobna, żebyś tak prędko zapomniał o obietnicy swojej?...
— Ja nigdy niczego nie zapominam!... odrzekł Jakób — pamiętam zawsze doskonale wszystko!...
— Nie widzę tego w tej chwili. Obiecałeś mi pan uroczyście, że przez czas żałoby, nie będziesz wymagał żadnej odemnie odpowiedzi...
— Obiecałem ci to, to prawda... obiecałem ci przygłuszyć bicie mojego serca i chciałem dotrzymać słowa, ale przekonałem się, że to nie możebne!...
— Nie możebne? dla czego?...
— Uczucie moje silniejszem jest od mojej woli... Panuje ono nademną i gwałtownie popycha mnie naprzód... — Nie jestem panem siebie...
— Budzisz się doktorze, jestem zupełnie tego pewna... bierzesz przywidzenia za rzeczywistość.
— Nie Marto, ja się nie łudzę... Kocham cię miłością niezmierzoną, albo raczej uwielbiam cię i nie mogę czekać dłużej na odpowiedź od ciebie. — Trawi mnie gorączka... uspokój ją, błagam cię o to na kolanach!... — Łudziłem się, że będę szczęśliwym, że będę dumnym, o-