Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No236 part15.png

Ta strona została przepisana.

Hrabia de Chatelux pochylił się.
Zdawało mu się, że prawie może dostać ręką gwałtownie bieżącej wody, a prąd świeżego powietrza uderzał go po twarzy.
Łzy radości popłynęły mu po policzkach i z całej duszy dziękował Bogu.
Gdy minęła pierwsza chwila wzruszenia, wziął lampkę i otwór oświetlił.
Śmiertelna bladość pokryła mu twarz nagle.
Pracował biedak na marne!...
Po lewej stronie otworu, spostrzegł kratę żelazną.
Ta krata bardzo gęsta nie pozwalała rybom wymykać się z sadzawki ogrodowej.
— Pan Bóg widocznie mnie upuścił! pomyślał Fabian... Daremne trudy!... ułudna nadzieja!... Gdybym przynajmniej wiedział, gdzie jestem... Gdybym mógł być usłyszanym... krzyczałbym na całe gardło i może przyszli by mi na pomoc! — Ale jeżeli moje wołanie dojdzie do uszu wrogów moich?... Będę zgubiony! — Ale co mnie to obchodzi? — Spróbuję...
I pochyliwszy się bardziej jeszcze nad otworem, krzyknął te dwa słowa!...
— Na pomoc!...
Głuchy łoskot, podobny do oddalonego grzmotu, rozległ się po sklepieniu.