Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/044

Ta strona została uwierzytelniona.

wać spostrzeżenia pogody i ruchy igły magnetycznéj, słowem wszystkich wiadomości marynarzowi potrzebnych. Nieraz musiałem straż nocną odbywać, albo stać po kilka godzin przy sterze i uczyć się kierowania okrętem. Parę razy musiałem zarówno z majtkami drapać się po sznurowych drabinach na reje, ściągać lub rozpuszczać żagle, albo nawet wartować w bocianiém gnieździe[1], i przyznać trzeba, że w ciągu téj siedmio–tygodniowéj żeglugi ku brzegom afrykańskim, obznajomiłem się z najważniejszemi zasadami sztuki żeglarskiéj. Praca ta przykrzyła mi się z początku, lecz widząc że kapitan, mimo wrodzonéj łagodności, ostro karał nieposłusznych i opieszałych, nieśmiałem mu się narazić i pilnie wykonywałem co mi polecił. A trzeba było dobrze uważać, bo nieraz badał mię ściśle, a na każde zapytanie musiałem porządnie odpowiadać. Wkrótce przekonałem się, że życie marynarskie nie było tak swobodném, jak mi to nieraz opowiadali majtkowie. Na morzu, nietylko dar-

    północną lub południową. Zegar zaś nadzwyczaj dokładny, nastawiony stosownie do miejsca od którego liczą się południki, np. od Paryża, Greenwich lub wyspy Ferro, wskazuje odległość na wschód lub na zachód od tego miejsca, różnicą godzin, którą zowiemy długością wschodnią lub zachodnią.

  1. Bocianiem gniazdem, nazywa się kosz na szczycie wielkiego masztu, w którym majtek siedzący patrzy przez lunetę dokoła i o wszystkiem co tylko dostrzeże, donosi natychmiast kapitanowi. Pobyt w bocianiém gnieździe jest przykry i niebezpieczny, dla tego téż wykraczający przeciw karności, bywają tam wysyłani za karę.