Ta strona została uwierzytelniona.
Co się daléj stało, nic nie wiem. Pogrążony w odmętach straciłem zupełnie przytomność. Woda dech mi zaparła, dopiéro silne i bolesne uderzenie przywróciło mi zmysły. Ujrzałem się blisko brzegu, w miejscu gdzie woda ledwie sięgała do kolan, ale potężny bałwan pędził od morza i mógł mię znowu porwać na głębie. Mimo bólu zerwałem się, biegnąc co sił ku lądowi, lecz morze ryczące i rozżarte doścignęło mię wkrótce i znowu na trzydzieści stóp najmniéj ogromną przykryło falą. Szczęściem przed zanurzeniem uchwyciłem się jakiejś sterczącéj skały: jak tylko bałwan ustąpił, począłem pędzić co tchu naprzód i dostawszy się na blizki wzgórek, kędy już nie sięgał zalew, padłem jak martwy.