Strona:PL Daniel Defoe - Przypadki Robinsona Kruzoe.djvu/089

Ta strona została uwierzytelniona.
XI.
Obranie siedziby w grocie — zabezpieczenie jéj od napadu nieproszonych gości — terminuję na murarza — urządzenie zamku.

Rozpatrzywszy się w okolicy, uznałem, że nie można znaleźć dogodniejszego mieszkania. Dolinka piękną trawą zarosła, wcale nie była bagnistą. O kilkadziesiąt kroków, z podnóża skały biło czyste jak kryształ źródło. Tuż obok w lesie rosła obficie kukurydza. Najdaléj zaś o ćwierć mili od groty przewalało się morze. Widok na nie był pyszny: najmniejszy statek nie mógł ujść mego wzroku, nie potrzebowałem nawet wspinać się na skałę dla śledzenia przepływających okrętów. Nadewszystko zaś jaskinia podobała mi się bardzo. A zatém postanowiłem sobie tu obrać siedzibę, dopóki jakie szczęśliwe zdarzenie nie wyswobodzi mię z więzienia.
Odkrycie groty tak mię ucieszyło, iż zapomniałem na chwilę o wszystkich kłopotach. Mam przecież jakie takie mieszkanie, pożywienie i napój. Obawa tylko drapieżnych zwierząt niepokoiła mię mocno. Jaskinię z prawéj strony zasłaniała wprawdzie wystająca skała, ale przód i lewa strona żadnéj nie miała zachrony i dostępną była dla nieproszonych gości. Zastanowiłem się jednak iż gdziekolwiek się obrócę, wszędzie mi grozi jednakowe niebezpieczeństwo. Po cóż więc szukać innego schronienia, trzeba raczéj korzystać z tego jakie jest, a lepiéj przecie zamieszkać w grocie i położyć się